Wczoraj byłam razem z mężem na kolejnym usg.
Lekarz spytał się „czy podpatrujemy kto tam jest”. Wyprzedził moją prośbę, bo moja natura niecierpliwca i ogromna ciekawość nie pozwoliłaby na brak odpowiedzi na to pytanie. Tak więc lekarz przyłożył pelotę aparatu usg i w ułamku sekundy rozwiał moją niepewność. Okazało się że Ktosik ( jak mówiłam wcześniej o moim dziecku) to SYNUŚ. Ogarnęła mnie oczywiście ogromna radość której nie potrafię opisać słowami.
Od początku ciąży miałam przeczucie że to chłopiec i nawet mnie odrzucało od różowego koloru, ale starałam się podchodzić do tego z rozsądkiem, bo najważniejsze żeby dzidziuś był zdrowy, a nie jego płeć.
Tak więc matczyna intuicja mnie nie zawiodła.
6 marca, 14:41
Lekarz od razu przyłożył to USG dokładnie tam gdzie należało i na ekranie pojawiły się ogromne kochones i mały ptaszek. Zupełnie jak u taty :)